Nie da się budować moralności na etyce, która wtedy by miała znamiona ideologii. - Tak samo jak nie da się zbudować kultury w oparciu o pewien założony obraz cywilizacji.
Etyka to nauka porównawcza moralności występujących w różnych kulturach, w tym w ich systemach religijnych. Cywilizacja to nauka porównawcza różnych kultur, w tym karkołomne porównywactwo religii, w tym ideologii chcących za religie uchodzić.
To cienie. - Do tego cienie bytów uśmierconych, zatrzymane w czasie, antropologiczne. - Ich się nie da ożywić, bo zawsze wyjdzie z tego jakiś Frankenstein.
Na blogu Wojtasa (gdzie jestem zbanowany, nie wiadomo zresztą za co, bo od razu byłem, kiedy wrócił z banicji) ukazał się jego tekst z kontrowersyjnymi wypowiedziami odnośnie etyki, w tym cywilizacji.
https://cygnus.neon24.org/post/146951,fzp-religia-ma-sluzyc-etyce
Otóż w tekście Wojtasa padają takie wypowiedzi jak:
"Każda religia może uczynić człowieka gorszym wówczas, gdy wiara nie uznaje swojej służebnej roli wobec głoszonej etyki."
Religie nie głoszą etyk, tylko systemy wartości, w tym moralności. To że pochodna moralności może być nazywana etyką, religii nie obchodzi. Za to religia pomaga ludziom odnaleźć i poukładać ich naturalny, uniwersalny system ludzkich wartości którego rolą jest wypracowanie wspólnego standardu podejmowania decyzji motywowanych nie tylko organizacją zaspokajania potrzeb koniecznych, ale zwłaszcza dalekowzrocznie pojmowanymi służebnościami, a więc i standardu idei i duchowości jednoczących ludzkie społeczności, standardu wspólnego języka, języka umożliwiającego zgodne działania całej zbiorowości.
Wojtas tu nie odcina się odpoglądu zaprezentowanego przez P. Jędrzejewskiego”, autora tych słów: „w tym wypadku mam identyczne ...”, co znaczy że według niego religia ma być podporządkowana ideologii opisanej etyką, i to ideologii władzy. - Że ludzkie idee i cele byłyby niczym wobec decyzji władz państwowych i ich prawodawstwa wywodzonego skądkolwiek, nawet z widzimisię tej władzy.
Dalej:
„Jest jednak problem, który się wraz z takim ujęciem ujawnia. Bo to, że stanowisko jest "cywilizacyjne", czyli wskazujące, że cywilizacje mają różne rozumienie etyki i to, co w jednych jest dobrem - w innych może nim nie być, to chyba oczywiste”.
Nie, to nie jest oczywiste, a nawet jest tu w ogóle błąd, bo moralność buduje na dobru, a nie określa co jest dobre, nie może więc tego co jest dobre, a co złe określać i etyka. Ani etyka będąca pochodną konkretnej moralności, ani sztuczna, animująca zasady służebności życiu ludzkiemu w danej społeczności.
- Określanie co jest dobre a co złe, a nadto opowiadanie się po stronie dobra odbywa się bowiem na poziomie prawości, poziomie ściśle związanym z naturą, poziomie stabilnym, nie podlegającym interpretacjom i decyzjom koniunkturalnym.
„Problemem jest, czy można żyć razem kierując się różnym poczuciem etycznego wartościowania?”
Etyka jest jak papier toaletowy – wszystko przyjmuje, tylko czy z tym wszystkim można będzie żyć?
Tu od razu widać że jest błąd w założeniach. - I tak się żyć nie da (przynajmniej w dłuższym dystansie), bo żyć jako ludzie można tylko dążąc do życia wartościami, czyli ideami „z górnej półki”, najczystszymi, najbardziej ideowymi, motywującymi do dawania ogółowi więcej jak brania od niej przez wszystkie jego jednostki, i nadto w stopniu większym jak jej alienacje, błędy i przychodzone kataklizmy ruinujące zasoby.
Tymczasem „poczucie etycznego wartościowania” wyraża tylko ideologię co do tego jaka by miała być postulowana moralność, jest wartościowaniem tylko hipotetycznym, spekulacją, domniemaniem co jest ludzką, wspólnotową, społecznościową, czy cywilizacyjną albo kulturową wartością,
- Jest tylko wartościowaniem odgórnym, decydenckim, uzurpatorskim, jednostronnym co do brania, nakładającym prawa i obowiązki, podczas kiedy wartościowanie moralne dotyczy idei. - Jest precyzyjne – jest odgórnym względem wartości niższego rzędu, ale ddolnym względem wartości wyższego rzędu.
Jest tu tylko pewien zakres zgodności – zgodności „na dobre”, ale „na złe” - o, co to, to już nie. Tu już wkracza egoistyczne cwaniactwo, indywidualistyczne myślenie najpierw o sobie.
- To zgodność co do brania, i to tylko wtedy, kiedy jest co brać, co rabować, zgodność bandy, czy watahy dzikich zwierząt w ataku...
Patrząc na wprost, to klasyfikując etyki cywilizacyjnie możemy mieć cały wahlarz ideologii mniej lub bardziej odległych od idei. Uzgodnić tu nic się nie da – można je jedynie przykroić do etyki i ideologii najbardziej odległej od idei, do etyki najprymitywniejszeej, najbardziej egoistycznej, siłowej i zbrodniczej. To by było równanie do najmniejszego wspólnego mianownika.
A to już by nie było życie cywilizowane, to już by była permanentna militaryzacja i nieustająca wojna wszystkich ze wszystkimi (lub z krótkimi tylko przerwami i z szybko postępującym odczłowieczeniem ku bestializacji i satanizacji.
„W skrajnym przypadku - nie można zaakceptować sytuacji, gdy część społeczeństwa uważa za konieczne "wyeliminowanie" jednostek za postępowanie niezgodne z ich wartościami etycznymi, a inni właśnie takie postawy preferują”.
Wojtas tu nie rozróżnia społeczeństwa od społeczności. Społeczeństwa nie idzie nauczyć żadnych zgodnie pojmowanych i praktykowanych zasad. Społeczeństwo to ogół obywateli - zawiera i elementy aspołeczne i zdeklarowanie patologiczne.
Po drugie nawet społeczność zdolna do wypracowania zgodnych poglądów ideowych nie kombinuje z etykami, z jakimiś porównaniami, tylko w swoich decyzjach wprost kieruje się najpierw moralnością.
Etycznym, tak jak i zgodnym z prawem, a nawet cywilizowanym może być uznane wszystko. – Eliminacja jednostek, a nawet całych społeczności „nieopłacalnych” to drobiazg. Inaczej z moralnością. – Ta na życie patrzy dalekowzrocznie. – Z zasady życie odbiera tylko w obronie konieczej, czy dla koniecznego odstraszania potencjalnych naśladowców, i tylko w intencji ochrony życia tzw. dobrych ludzi (pod ochronę których normalnie konstruowane jest prawo) - ochrony osób zgodnie z zasadami danej społeczności uznawanych za dobre, czy niewinne zła.
„Wniosek jest oczywisty - w danym społeczeństwie powinien dominować jeden system etyczny, a jakieś lokalne, czy warstwowe mutacje, nie mogą stosować zasad sprzecznych z tym systemem”.
Zgoda, pod warunkiem że Wojtas zrezygnuje z narracji rzeczywistości przez prawo, w tym przez etykę, a w tym przez cywilizację, a wróci do rozumowania opartego o system wartości ludzkich, w tym do kierowania się moralnością, a nie etyką.
„I jest kolejnepytanie: czy system etyczny judaistów jest zgodny, a przynajmniej niesprzeczny z tym jaki jest akceptowany w Polsce?
Jeśli tak nie jest - to konieczne jest albo narzucenie etyki żydowskiej polskiemu społeczeństwu, albo usunięcie etyki żydowskiej z polskiej przestrzeni publicznej.
Wybór należy do społeczeństwa”.
Oczywiście że system etyczny judaistów nie jest zgodny, a nawet wyraźnie jest sprzeczny z tym jaki system jest akceptowany w Polsce, system moralny Narodu Polskiego.
Problem że odwoływanie się do społeczeństwa jest bez sensu. To nic nie da - wyjaśniałem powyżej.
Po drugie tu nie chodzi o akceptowalność (bo na to to już wiemy co wymyślają: manipulację zwaną powolnym gotowaniem żaby, albo oknami Overtona).
- Tu jest konieczna mobilizacja Narodu Polskiego – w końcu Odpowiedzialnego Gospodarza, Suwerena i władzy nadrzędnej względem władz państwowych w Polsce i autorytetu w sprawach swojej moralności. Najpierw konieczne jest zagranie na instrumencie demokracji bezpośredniej.
Najpierw sprawiedliwość
...nie przestajmy czcić świętości swoje I przechowywać ideałów czystość; Do nas należy dać im moc i zbroję, By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość. http://www.youtube.com/watch?v=1Tw0_BtJ3as