Uporządkowany i uzupełniony tekst złożony z moich komentarzy na blogu pana Opary. - Niestety trafiły one na końcówkę dyskusji i uwagę jedynie trolli, a temat jest niesamowicie ważny.

       Dziś wyraźnie widać iż dawniejsi ludzie mocniej stali na ziemi, lepiej rozumieli człowieczeństwo, moralność (w tym obronę konieczną a nawet "nie dawanie się okraść") i naturę ludzka jak jeszcze za czasów Jezusa. - Jezus te sprawy przypominał w przypowieściach.


Poza tym już Dekalog Mojżesza (w wersji którą po stłuczeniu oryginalnych tablic spisał z pamięci) podaje inne rozumienie wartości duchowych które nam przekazuje, jak dzisiejsi ludzie tutaj zauważają:

A to, że „Bóg dopuszcza ogrom cierpienia” jaki często ma miejsce, i że dla wielu jest to moment, kiedy dochodzą do wniosku, że „Bóg nie istnieje, że nie jest wszechmocny i że nie kocha swoich dzieci".


Najwyraźniej jest tak dlatego iż dzisiejsze rozumienie dobra i miłości robi z nich „wartości same w sobie” i już np. większe czy mniejsze, stabilne i jakoby każdemu należne;

- a co z tego wynika, również można by poprzestawać na nich, a nawet na wet skupiać się na gromadzeniu wszystkiego co się z nimi wiąże, nawet zasług i dóbr materialnych „na skład”, czy jako potencjał dla wpływów.



Jednak z logiki tych przykazań wynika zupełnie inny wniosek. – Taki, że wszelkie chronione nimi ludzkie wartości są DLA CZEGOŚ, SŁUŻĄ CZEMUŚ, CZEMUŚ IDEOWEMU, CO POWINNO BYĆ;

- zwłaszcza wspierają i służą czemuś ważniejszemu i jeszcze wspierającemu: pryncypia, zasady i system wartości ludzkich i wspólnotowych – zawsze jako spójny, jednoznaczny, zgodnie pojmowany i tak samo praktykowany w takich samych sytuacjach.

– SŁUŻĄ Z MIŁOŚCI, SŁUŻĄ OFIARNIE I Z POŚWIĘCENIEM. ALE NIE TYLE DLA NIEJ, CO DLA NICH SAMYCH, ALE DLA ICH  CELÓW DUCHOWYCH JAKO ZAWSZE WAŻNIEJSZYCH.

- Zwłaszcza służą dobrym relacjom społecznym (a za nimi i politycznym, i to bez żadnych przywilejów dla władzy i związanych z nią jej pupilów);

- oraz wspólnotom i ich wartościom opartym o miłość np. miłość Narodu (nacjonalizm), czy miłość Ojczyzny tego Narodu (patriotyzm).


Ponadto i duch ludzki i duch miłości spajają całą logikę systemu wartości duchowych wyłaniającego się z logicznie powiązanego, a hierarchicznie ustalonego ciągu tych służebności;

-  oraz pierwszeństw (priorytetów) dla wartości wspólnotowych na odpowiednich poziomach hierarchii, mamy miłość;

- i to mamy tu miłość jako wartość duchową (bo jest też miłość jako emocja, i to bardzo silna, łatwo wyrywająca się spod kontroli uczuć i rozumu), służebną najpierw sprawom ludziom naturalnym (w tym dobru i dobru wspólnemu ludzkich wspólnot);
- dalej, wraz z dobrem - ich ludzkim i wspólnotowym powołaniom i celom, np. życiu (patrząc szerzej - moralności);
- dalej - wraz z dobrem i życiem - wspieraniu człowieczeństwa dojrzałego, w tym np. wolnej woli, ludzkiej godności osobowej, wrażliwości na innych, czy pokoju ze wszystkimi tak samo rozumiejącymi pokój, i dobrego wychowania przyszłych pokoleń na dojrzałych w człowieczeństwie;
- w końcu (wraz z wszystkimi innymi wartościami duchowymi) i czczeniu świętości swoich, w tym Boga.

- Wszelkie więc błogosławieństwa, łaski i dary Boże - mają służyć nam na naszych drogach do celów, ale zwrotnie służyć Bogu. - Tyle że Jemu nie da się być bezpośrednio usłużnym (jest Stwórcą, a więc i pierwotnym Właścicielem wszystkiego), czy coś dać czego by potrzebował, to i celem naszych służebności muszą być inni ludzie. – I to najpierw ci, których widzimy, nasi BRACIA w Nim jako Stworzycielu i Ojcu człowieka.


- Oczywiście to dotyczy i innych, a więc z czasem i oni będą postępowali tak samo wobec innych, może i nas, też czy wobec nas zrobią to inni.
Zasada wychodzi tu taka, żeby najpierw innym dawać a później od nich, czy od innych jak obdarowani, brać to co nam dadzą ze swoich nadmiarów.


Jeżeli Bóg Ojciec dał nam Dekalog, i jeszcze Jezus, Bóg Syn Boży dał nam dodatkowe nauki i przykład, a Bóg Duch Święty wszystko nam wciąż tłumaczy to już mamy wszystko co tylko potrzebujemy żeby docenić miłość Bożą, robić więc to co na naszym miejscu i w związku z realizacją naszych powołań i celów naszych wspólnot powinno być zrobione, a w rezultacie nie mieć już powodów, żeby cierpieć, czy narzekać.

Dajemy tutaj ZE WZGLĘDU NA BOGA, ale nie tylko bo i kochamy dla Boga i żyjemy dla Boga, i w ogóle organizujemy życie wspólnotowe i innymi „dziećmi Bożymi” DLA BOGA i w miłości wzajemnej w odpowiedzi na jego miłość.


W czym więc jest problem? - W tym żeby przechodząc do praktyki życiowej zacząć od miłości innych ludzi i od nie gromadzenia zapasów nadmiernych, a dawania tym kochanym ludziom wszystkiego co mamy w nadmiarze, a oni potrzebują;


- Wszystko z cierpliwością, mniej bacząc na to jaki ci inni zrobią użytek z naszych darów (byleby nam i innym nie szkodzili), a więcej bacząc na dobre wychowanie dzieci i młodzieży, tak własne, jak i dokładając się do dobrego wychowania innych dzieci wspólnotowych, np. włączając się w wychowanie dzieci sąsiadów o ile trafi się okazja by wspomóc rodziców.

Celem bezpośrednim jest tutaj budowa dobrze funkcjonującej wspólnoty w której wszyscy dobrze rozumieją że to co jest dobre dla jednego szybko przekłada się i na dobro każdego, a zło którego zaznaje jeden z członków wspólnoty, szybko dotknie i innych, a więc i każdy bez oporów podejmie swoje aktywności zawsze najpierw użyteczne dla wspólnoty i społecznie użyteczne, a dopiero w drugiej kolejności pozwoli sobie na realizację swoich celów prywatnych.

– Zgodne rozumienie i praktykowanie tych zasad buduje kulturę życia wspólnotowego i rozumianej jako wspólnota międzypokoleniowa;

-  w tym kulturę duchową, która już łączy we wspólnym dbaniu o wspólne powołania i cele w spojrzeniu możliwie dalekowzrocznym jako wspólnoty spinanej w przyszłych pokoleniach potomków zawsze spajanych wspólnym duchem

Oczywiście zawsze będzie rywalizacja, nawet rozumiana jako konkurencja do pewnych dóbr limitowanych, ale zawsze uczciwa na zasadzie „niech lepszy zwycięża”.

 

W podsumowaniu zauważę że dzisiejszy system społeczny – oby jak najszybciej przez wszystkich uznany za archaiczny, system z miłością i dobrem jako wartościami samymi w sobie zamroził w ogóle człowieczeństwo, gdyż tak naprawdę to człowiek jest wspólnotą ducha, duszy i ciała.

Pozbawiony zaś ducha miłości duchowej jako żywej i twórczej, zawsze konstruktywnej, ducha spajającego te trzy podstawowe tożsamości człowiek właściwie nie różni się od zwierząt czy roślin, których cechą jest bezwzględna konkurencja o wszystko. – Bo one są tylko duszą i ciałem, i to duszą śmiertelną.

– Taki człowiek staje się zamknięty na rozwój, bierny, ograniczony, faktycznie niezdolny do stworzenia konkurencji nawet wobec zwierząt, a to dlatego że one mają swoje rozwinięte instynkty duszy, ale nie mają wolnej woli, człowiek zaś odwrotnie, bo wolna wola jest cechą typową dla człowieczeństwa.

 

Czymś zupełnie innym jest system uwzględniający służebności ludzkich wartości. – Ludzie zyskują wszelkie cechy ludzi wolnych i odpowiedzialnych, równych w człowieczeństwie i członkostwie ludzkich wspólnot oraz braterstwo w dziecięctwie Bożym, a więc i w ludzkiej godności osobowej;

- ale i możliwości prawej postawy wobec natury, moralnej wobec wszystkiego co się wiąże z życiem w pokoju ze wszystkimi ludźmi podobnie rozumiejącymi pokój i do takiego życia dążącymi;

- a w rezultacie i nieskrępowanego niczym wzrostu i dojrzewania w człowieczeństwie i ku dalekowzrocznie postrzeganej przyszłości.

- Inaczej mówiąc – tak uwolnieni ludzie zaczynają wiedzieć jak i po co żyć.