Mimo zabiegów o protestantyzację i prawosławizację, judaizację i islamizację oraz poganizację Kościoła, Kościół jako wspólnota duchowa ludzi wierzących wciąż trwa i wcale nie myśli przejmować się wrogimi przejęciami jego elit.

 

- Elit w znacznej części zdradzieckich już w czasie pierwszego ataku amerykanizmu, czyli wewnątrzkościelnego modernizmu na rzecz pragmatycznego zamerykanizowania, czyli uprotestantyzowania Kościoła (przełom XIX i XX wieku), a które po skutecznej obronie przez Kościół (Modernizm został potępiony przez papieża Piusa X w encyklice Pascendi Dominici Gregis i w dekrecie Lamentabili Sane. W tym ostatnim dokumencie Pius X określił modernizm jako sumę wszystkich herezji) przeszły w spiskowe utajenie. 

Tu wspomnieć trzeba że była już wtedy (i jest) druga, ta oficjalna gałąź amerykanizmu, amerykanizm korporacyjny - na rzecz utworzenia rządu światowego na bazie banków centralnych i wykupienia głównych tytułów prasowych (dalej i innych mediów i kinematografii). James Paul Warburg, syn głównego architekta Rezerw Federalnych i zarządcy potężnego banku Kuhn, Loeb & Corp., w wystąpieniu przed amerykańskim senatem pięć lat po zakończeniu drugiej światowej wojny przemysłowej oświadczył zdecydowanie: "Rząd Światowy powstanie bez względu na to, czy nam się to podoba czy nie. Otwartą pozostaje jedynie kwestia, czy Rząd Świata stworzony zostanie na drodze przemocy czy powszechnego przyzwolenia".

 

Amerykanizowanie, czyli modernizowanie, zwłaszcza ekumenizowanie Kościoła to jego faktyczna likwidacja. Zmierza właśnie do tego „bezkrwawego” „powszechnego przyzwolenia” ludzkości  na danie się zniewolić.

Ale nie tylko, bo i zamierza zniszczyć podstawy na których stoi nasze człowieczeństwo, co w praktyce miałoby oznaczać zezwierzęcenie nas jako podwładnych tego Rządu Świata z jednoczesną bestializacją jego władz.

 

Dzisiejsza zdradziecka hierarchia Kościoła to już skutek tego spiskowania - to przeważnie od początku sztucznie podstawieni i bez rozpoznania przez Kościół wychowywani na księży agenci korporacjonistów-syjonistów-globalistów do działań destrukcyjnych siłowo i przez podstępną demoralizację wiernych Kościoła w całej Europie i to w dużej ilości już przed II WŚ.  Gdy już byli dość silni, urządzili Sobór Watykański II, gdy im za wolno szło wstawili papieża Franciszka.

Byli dobrani spośród delegowanej tak globalistycznej, komunistycznej i syjonistycznej, a za korporacjonistyczne pieniądze podtrzymywanej agentury, oraz wspierani siłami skorumpowanych tajnych służb spiskowo przejmowanych po II WŚ państw dla zapewnienia bezpieczeństwa i możliwości utrzymywania spiskowych kontaktów tej licznej naraz agenturze.

 

Te wszystkie zabiegi mają przede wszystkim za zadanie utworzenie globalnego „rządu dusz”, czyli wytworzenie jednej, globalnej „religii” podporządkowanej „elitom świata”, czyli korporacjonistom-syjonistom-globalistom.

Razem celem tych „elit świata” korporacjonistów-syjonistów-globalistów jest sprawowanie władzy totalitarnej nad wszystkimi ludźmi którzy dożyją do czasu spełnienia się tych mrzonek totalitarystów. – Sprawowanie  władzy NAD CAŁYM ŚWIATEM PRZEZ SILNĄ WŁADZĘ CENTRALNĄ NATURY FASZYSTOWSKIEJ W USTROJU NIEWOLNICZYM (z pozorami komunizmu, socjalizmu i demokracji) wspieranej rządami nad duszami i wolną wolą każdego z zastraszonych, sterroryzowanych i przymuszanych, podporządkowanych, wywłaszczonych i zniewolonych ludzi, nadzorowanych nie tylko zbrodniczymi środkami technicznymi, ale i KONTROLOWANYMI PRZEZ OBOWIĄŻKOWĄ RELIGIĘ BEZ BOGA.

 

Za taką „religią bez Boga” już musi iść szereg iluzji:

Religią może być nazwany twór, który zakończył swój rozwój na prawie i procesie sądowym, wytworzył rozliczne przepisy i rytuały, ale nie wytworzył kultury duchowej zdolnej spajać wszystkich i wchodzić w relacje z innymi ludzkimi kulturami duchowymi (bez ducha zawsze jest tylko wędrówka koczownicza i pasożytnico-drapieżnicza – wędrówka za okazją, za doraźnym żerowiskiem, a bez celu. Tymczasem duch ludzki zawsze jest u celu i w drodze do celu).

- W religii globalnej jako religii bez Boga:

- rząd światowy jest bogiem, np. Nie ma „dzieci Bożych”, dzieci należą do władzy państwowej;

- władza musi być zła, ale musi być uznawana, prawo może być złe, ale musi być uznawane;

- Władza i polityka w tym ekonomia to mogą być nawet niemoralne, a muszą być uznawane (obywatelskie nieposłuszeństwo może być karane, obrona konieczna może być regulowana prawem);

- sprawiedliwość jest określana prawem, nie prawo kreowane przez sprawiedliwość, prawo może zaistnieć bez uprzedniej sprawiedliwości (prawem zwane mogą być przepisy nie wynikające z potrzeb i celów sprawiedliwości). O sprawiedliwości mogą decydować nawet humory sądziego, jego narracje rzeczywistości jego, czy mu podsuwane jej i przepisów prawnych interpretacje – zwłaszcza te wygodne „elicie świata”;

- prawo w religii bez Boga może zaistnieć niezależnie od konieczności przywracania i utrzymywania zdrowej i dobrej natury (tak środowiska naturalnego człowieka, naturalnych mechanizmów, zwłaszcza świętej logiki, wkomponowanych przez Boga w przyrodę, jak i ludzkiej natury duchowej. – Niezależnie od konieczności jej wspierania narzędziami prawa w jej tożsamości i dla stabilizacji jej trwania;

- prawem może być nazwany zestaw przepisów bez nadrzędności dobra dobrych ludzi u celu prawa;

- prawo może być ważniejsze jak wolność, własność, władza rodzicielska i życie, a więc nawet może o nich stanowić czyli ich pozbawiać, bo żadne prawo nic nikomu dać nie może – może tylko zabierać przemocą;

- miłość i przebaczenie w religii bez Boga musi być obowiązkiem – zwłaszcza w stosunku do władzy i jej protegowanych. Nie tylko nienawiść ale nawet mowa nienawiści jest zabroniona. W ogóle o żadnym złu i brzydocie których by można nienawidzić i przed którymi chcieć się bronić, czy którymi się brzydzić (np kłamstwo) mówić nie będzie wolno;

- równość może być ustanawiana prawem bez świadomej dobrowolności, odpowiedzialności wzajemnej i naturalnych możliwości, a nawet bez woli łaskawcy, który według natury łaski musi godzić się na równanie kogoś ze sobą;

- W ogóle (jak to w faszyźmie i niewolnictwie) prawo byłoby ustanawiane odgórnie i bez zawierania jakiejkolwiek umowy ze „zwierzątkami” które by mu miały podlegać, a nawet bez patrzenia na jego spójność i logikę, zwłaszcza na to żeby każde prawo które ktoś chce mieć było okupione uprzednio spełnionym obowiązkiem;

- W „religii bez Boga” równość wolność i braterstwo mogły by być zawsze uznawane za prawa mimo ich służebności, wymogu trwania w związku wzajemnym i nadrzędności nad nimi odpowiedzialności za wspólnoty których dotyczą i ich członków;

- W „religii bez Boga” każdy byłby bogiem, a więc i każdemu należało by się się wszystko do czego „ma prawo”, a prawo ma każdy do wszystkiego co może (warunek żeby mu sędzia uznał iż jego prawo jest ważniejsze jak prawo kogoś innego. W TAKIM PRZYPADKU W RELIGII BEZ BOGA SĘDZIA JEST BOGIEM);

- W „religii bez Boga” zło można czynić bo z niego wynika dobro (tu będą mieli problem, bo dotąd jak ktoś zrobił coś złego to zrzucali winę na Boga, a w religii bez Boga będą musieli czekać i czekać);

- W „religii bez Boga” zmiany są „zawsze dobre” (zwłaszcza dla banksterów, bo dla tych którzy uczciwym wysiłkiem do czegoś doszli to już nie);

- W „religii bez Boga” truć można, bo jak umiarkowanie to „poprawia zdrowie”, głupoty można mówić i robić bo nie ma kary;

W „religii bez Boga” Bóg jest miłosierny, niebo jest dla wszystkich wiernych tej religii, nawet z haremami hurys jak kto lubi;

W „religii bez Boga” etyka jest bez dobra i dobra wspólnego u jej celu jako bazy pod moralność, zbawienie jest darem i oznacza awans do nieba niezależny od udziału w pełnieniu dzieł Bożych

- humanizm może istnieć w oderwaniu od  człowieczeństwa dojrzałego,

- byt ludzki bez uprzedniej świadomości prawdy o rzeczywistości,

-  cywilizacja bez uprzednio trwającej kultury duchowej (nawiasem mówiąc to tu nawet profesor Koneczny nie popisał się, poprzestając na roli badacza i antropologa, bo nie zaznaczył że cywilizacje zdolne do długiego trwania to tylko takie, które wyrastają na podłożu kultury duchowej. One nie potrzebują jakiejś sąsiedzkiej niezgodnej, ekspansywnej cywilizacji żeby się rozpadać. – Im wystarczą i same sprzeczności wewnętrzne (a „Nie ostoi się dom skłócony”)...

- prawość bez wspierania jej przez prawo i sprawiedliwość wspólnotową,

- moralność bez wspierania jej przez prawo, sprawiedliwość i dobro wspólne,

- człowieczeństwo dojrzałe bez wspierania go pracą prawa, sprawiedliwości, prawości i moralności ładu życia wspólnotowego;

- świętość bez wspierania jej prawem, sprawiedliwością, naturą prawą, moralnością i człowieczeństwem dojrzałym.

 

Jeden Bóg nie potrzebuje żadnego wspierania, bo On jeden jedyny nie ma potrzeb. On Jeden jest wartością samą w sobie, dlatego to od niego czerpiemy wartości duchowe dające nam możliwość zaspokajania naszych potrzeb na każdym poziomie naszego człowieczeństwa.

I tak to Duch Święty wskazuje nam co jest naszą świętością, ale i rozświetla nam całą naszą drogę ku świętości (jako doskonałości „jak doskonałym jest Ojciec nasz niebieski”) aż po prawdę jedyną nakierowaną od początku na cele ludzkie.

 

Ludzie nie mogą poprzestawać na jakimś celu etapowym. – I nie chodzi tu tylko o zabieganie o zbawienie. (dyskutowałem o tym niedawno z von Finowem zaczynając od:

//roux.neon24.org/post/149225,czy-kard-dziwisz-oberwie-za-niewinnosc#comment_1554291 )

Każda ludzka wartość może być takim fałszywym celem etapowym zamykającym drogę ku wartościom wyższego duchowo rzędu. Każda może być uznana za „wartość samą w sobie”, czyli ten co uznał że ją posiadł, może się uznać za boga również nad wszystkimi innymi wartościami i ludzkimi i społeczności ideowych (zwłaszcza naród i rodzina) przez wykonanie myku zwanego SATANISTYCZNĄ ODWROTKĄ, czyli wyniesienia wartości wyższego rzędu nad wartość wyższego rzędu (i egzekwowanie tego mocami diabelskimi oraz terrorystycznymi wymuszeniami wyznawców ideologii satanizmu). To wtedy mamy to co antyludzkie:

- „Sprawiedliwość” bez miłości jako wyróżnienia i łaski, z priorytetami, ale bez przywilejów, równość bez odpowiedzialności wzajemnej i względu na cele sprawiedliwości, etyka bez dobra itd., itd. według tego co powyżej pisałem wyłapując narzucające się spostrzeżenia co do religii i „świata” bez uznawania Boga nad sobą.

- Elit świata faszystów i bestii zdolnych narzucić zniewolonej ludzkości dowolną bzdurę, podeprzeć „prawem” przez siebie ustanowionym, w tym oszukańczo wyinterpretowanym, dopilnować jego wykonania i jeszcze osądzić „zwierzątka”.

Faszyzm korporacjonistów-syjonistów-globalistów to kombajn, to diabelska maszyneria po przejściu której „nie ma prawa” żeby jeszcze byli na ziemi ludzie.

 

Każdy kto uważa że już osiągnął cel który sobie wyznaczył, już nic więcej nie osiągnie. – On już wypadł z kręgu łask Bożych. Ba, dotyczy to nawet tych którzy uważają że „coś” osiągnęli. Jest na ten temat polskie przysłowie: „MĘŻCZYZNA, który uważa że już coś osiągnął nie osiągnie już nic więcej”.

Może dlatego Rząd Świata tak intensywnie feminizuje nasze życie polityczne.

- Może dlatego sam chce łamać tą zasadę, przed swoim mnieuchronnym upadkiem zamierzając ustanowić antyludzkie „dzieło” w postaci władzy globalnej opartej o religię bez Boga.

- I bestie z kręgów „elit świata” poprzestają na celu etapowym – zbawieniu ode zła, ale w gruncie rzeczy tylko siebie jako tych co „już coś osiągnęli”, co się urządzają do „wiecznego” władania ziemią, a na koszt zezwierzęconej ludzkości.

- Etapowym, bo ludzkość ma cele prawdziwe w dojrzałości do czynienia dobra w miejsce zła, „nie dawania się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężania”, w budowaniu przyszłości aż po życie wieczne na dobru obiektywnym, nie podrabianym, nie faryzejskim (z ukrywanym złem własnym, z „rozwidlonym językiem” i relatywizmem moralnym).

Wszystko co dotyczy człowieczeństwa ci „rządcy świata” już by musieli wymyślać sami jako podróbkę połączoną z narracją rzeczywistości przez tą wartość (np przez prawo), nadto spalając się przy zabiegach o wymyślanie wciąż dających się modyfikować interpretacji praw i sensu zdarzeń, a więc i duchowych fałszów prawdy jedynej, włącznie z rzeczywistością historyczną co do której prawdę mogą znać miliony, po czym uznanie jego władania nad innymi z tej pozycji wymuszać siłą zbrodni – zdrady i korupcji, przemocy i terroru, totalnej kontroli nad wszystkimi i siłą własnego totalnego, autodestrukcyjnego strachu przed niewątpliwie srogą karą.

Niby te elity świata kombinują że przejmą Rząd Świata bez przemocy (a elity religijne, czyli hierarchia Kościoła dały się tu zbałamucić), tylko wszystko wskazuje na to iż to co miało być bezkrwawe wywoła przelew morza krwi, bo jednak prawda i świadomość rzeczywistości są tym czego cofnąć się nie da.

– Elity świata muszą wiedzieć że bez wymordowania wszystkich ludzi którzy mieli z nimi do czynienia z prawdą i świadomością rzeczywistości, bo one zawsze wypłyną i zwyciężą. Owszem, mówią o depopulacji, ale nie podają jej prawdziwej przyczyny.

Łatwiej by było „elitom świata” narzucić swoje rządy na drodze przemocy, a więc wojny i krwawej tyranii hegemona który się wyłoni jako zwycięzca.

- Zwodzą jednak ludzi hasłami pacyfistycznymi i „religii dla wszystkich” jako że sprzeczności religijne też są źródłem wojen.

I pacyfizm to satanizm, i poprawność polityczna to satanizm, i prawo oraz pieniądz i władze państwowe stanowione jako „drukowane z powietrza”, a z pominięciem wartości ludzkich i narodu właścicielskiego państwa, to satanizm. A jak satanizm, to i demoralizacja (np. każdy socjal, w tym 500+ ma na celu demoralizację dokładnie taką samą jak „kupowanie wyborców” obiecankami cacankami (ci co coś dostali, co sprzedali się, zaprzedali dusze, zdradzili, po wyborach zapłacą z nawiązką a może i „swoim wszystkim”, w tym przyszłością swojego potomstwa).

 

Elity świata zwodzą swoją drogą pokojową, ale nie ustają w zbrojeniu się. – Bo piramidy budowane na bytach „z powietrza”, np bańkach mydlanych muszą się zawalić.

Wszystkie iluzje, utopie i obiecanki cacanki a głupiemu radość wszelkie ustanowione „prawa” (np „tęczowe”) muszą się zawalić, bo nie ma w nich prawdy jedynej, realizmu natury i życia oraz celu ludzkiego.

Wojnę by wygrali – starczy podjudzić na siebie dwóch wspieranych przez siebie mocarzy, a zawsze któryś wygra. I nie jakiś humanitarny opór przed przelewem krwi ich tu powstrzymał a zimna kalkulacja.

- Bo wygraliby militarnie, ale nie duchowo. Ustanowiliby za to tyranię, ale jawną. Ustanowiliby tylko większe zło jak to które według nich im teraz zagraża. A co zagraża? – Zagraża konieczność oddania tego co wielopokoleniowym wysiłkiem, a zbrodniczo zawłaszczyli.

 

Żeby ktoś mógł wygrać duchowo to najpierw muszą się i zawalić wszelkie byty które realizują cele etapowe, np jakieś „mądrości etapu”, jakieś „zwyciężania zła większym złem”, jakieś „zbawienia od aktualnego zła”, jakieś „zbawienia ode zła, ale bez solidnego zainstalowania w to miejsce dobra i życia oraz człowieczeństwa dojrzałego i świętości”.

- Bo te wszystkie cele etapowe to tylko abstrakcja i satanizm wywołujący wynaturzenie i nie pilnowanie swego, wywołujący demoralizację (odbieranie morale, czyli ducha bojowego, ducha walki, ducha bezkompromisowości zasad, ducha odpornego na handle i biznesy, ducha honoru i godności).

– To satanizm odbierający potencjalnym obrońcom ducha dalekowzrocznego strzegącego własnych celów, własnej woli niezawodnej realizacji własnych decyzji, ducha strzegącego właściwej drogi do własnych celów.

Bo to wszystko to robi pożądaną przez nich robotę „pożytecznych idiotów”, ale to tylko taktyka wojenna. Przecież po tych wszystkich satanizmach i demoralizacjach musi nastąpić gruntowne „wysprzątanie”. - I tak jak jeśli my wygramy, jak i gdyby wygrały „elity świata”. Porażające jest że to „wysprzątanie” będzie musiało dotyczyć i tych którzy dali się zbałamucić tym fałszywym naukom elit świata. Niewielu zostanie przy życiu. Apokalipsa to nie żadne wymysły – to nie tylko nam jako ludzkości zagraża, ale to się już może zacząć, i teraz już wiemy dlaczego, i dlaczego na tak gigantyczną skalę.

Kto dziś walczy o Kościół taki, jakim być powinien, wraz z całym jego systemem wartości ludzkich, walczy i o byt swoich wspólnot, i o swój byt.

 

W zakończeniu jeszcze podkreślę: Bez skutecznej obrony wiary katolickiej, w tym Kościoła w Polsce, nie da się obronić ani Polski ani bytu Narodu Polskiego.

A droga ku temu wiedzie najpierw przez zneutralizowanie licznych „pożytecznych idiotów” i siewców głupoty bezkarnej a zdolnej do budowy stronnictw „robiących swoje”. Oni są pożyteczni, ale naszym wrogom. Nam niosą destrukcję i truciznę.

 

Owszem, w Kościele dużo jest szukania „zbawienia ode zła, ale bez solidnego zainstalowania w to miejsce dobra i życia oraz człowieczeństwa dojrzałego i świętości”. – Papież Franciszek należy do tych oszustów którzy podsuwają nam zbawienie jako cel naszej religii katolickiej, a bez zaznaczenia że to tylko cel etapowy.

Owszem, trzeba w Kościele walki, ale walki z odchodzeniem od jego kanonu nauczania przedmodernistycznego, a nie z Kościołem jako całością.

Bo nie ma czegoś takiego czym by go można zastąpić. Jest jeden. A religia bez Boga to absurd.

Trzeba nam nieustannej czujności wobec wszelkich modernistycznych i satanistycznych, faszystowskich i korporacjonistyczno-syjonistyczno-globalistycznych fałszerstw i definicji słów i zwrotów, oraz wobec naszego sposobu rozumienia świata, i wobec naszego systemu wartości, zwłaszcza ludzkich.

– Tu zwłaszcza nie wolno nam pozwalać na wprowadzanie do obiegu publicznego, publicystycznego, a nawet prawnegoSATANISTYCZNYCH ODWROTEK typu „prawo ważniejsze od sprawiedliwości, czy polityka od moralności”.

Oczywiście nie tylko bo i każdej pochwały zła, wynaturzenia, odczłowieczenia, stanu zdemoralizowania i demoralizacji, patologii czy brudu albo trucizny.

Trzeba nam walki z demoralizacją sianą w Kościele przez nowomodernistyczą agenturę. Ale Kościół jest wszędzie tam gdzie są wierni. - I każdy wszędzie gdzie się znajdzie ma swoje katolickie obowiązki. Dokładnie zresztą tak jak każdy Polak ma swoje Polskie obowiązki.

I dziś te nasze obowiązki są wyjątkowo zgodne.

Wszystko co „elity świata” atakują i zniekształcają w Kościele i w wiernych Kościoła przekłada się na niszczenie całego polskiego społeczeństwa i na wrogie przejmowanie Polski, a także na likwidację Narodu Polskiego.

 

Apeluję aby przynajmniej do czasu jesiennych wyborów powstrzymać się na Neon24 od jakiejkolwiek krytyki Kościoła jako całości, a nawet zła w Kościele bez wskazania jak w miejsce tego zła zainstalować dobro.

Do czasu jesiennych wyborów musi być pełna koncentracja na obronie wartości wspólnych dla Polski, Polaków i Kościoła Katolickiego.

Jak ktoś nie rozumie co to znaczy że one są i muszą być wspólne i czyste ideowo, to powinien zmienić forum.