Hilaria Clintonowa, czy Donald Trump? Blogerka Ślepa Mańka sugeruje, że większy jest diabeł Clintonowej, i że Trump się jej podkłada.

 "Więc dla mnie dotychczasowe milczenie Trumpa w sprawie ewentualnej wojny z atomową Rosją, którą to chce wywołać Hilaria,  kiedy byłby to decydujący argument, który na pewno przeważyłby na jego korzyść, jest chyba dowodem na ustawkę".

 

Ja tu widzę inaczej - analogię z ostatnimi wyborami w Polsce. Otóż podobną sprawę ćwiczymy z ponad rocznym wyprzedzeniem. To "zaplanowane ćwiczenie" tłumaczy też, dlaczego w zeszłym roku w Polsce nie sfałszowano wyborów (pominąwszy szczegóły) i już po przejęciu TVN przez Rotszyldowców, a przed wyborem Dudy, wiadomo było o co chodzi.

 

"Dobrym gliną" u nas był PiS z Dudą i całą ekipą, zaś "Złym gliną" PO z Nowoczesną i ekipami.

Dzisiejszymi odpowiednikami w USA: Trump - "Dobry glina" i Clintonowa - "Zły glina". 

 

 Linia Obamy zresztą obrzydła ludziom w Ameryce

 


 

 ...podobnie jak linia Tuska w Polsce:

 

 

Zły i tu, i tu musi odpaść - na tyle inteligencji to nawet wbrew elitom partyjnym i mediom wyborcy jednak mają.

 

Można tu nawet "zajrzeć w przyszłość" USA i świata - po to też jest całe to "ćwiczenie".

 

Otóż PiS był słaby, nie miał ludzi do obsadzania stanowisk politycznych. Partia – wydmuszka. Wygrał, bo ktoś to „z góry” ustalił,  ale żeby w ogóle móc rządzić, szybciutko przeszedł kontredansem na linię zdrajców Polski, a zdrajców wcześniejszych pozostawił bezkarnymi, tak, że to oni zostali ostatecznie wygranymi.  Poszedł na najgorszy możliwy kompromis moralny, zdradzając Naród i wyborców, którzy w nim pokładali nadzieję.

Wraz z nimi jeszcze bardziej wygranymi zostały ponadnarodowe korporacje prywatne - "kolonizatorzy-eksploatatorzy-zniewoliciele Polski", którzy się nachapali majątkiem Polski średniego państwa z ogromnym potencjałem, jej wielkimi zasobami i całkiem nowoczesną ósmą gospodarką świata, a nadto jej długami sztucznie spreparowanymi przez korporacyjną agenturę i zdrajców, którzy teraz, kiedy do władzy doszedł „uczciwy rząd”,  powinni wszystko oddać i pójść siedzieć.

Tymczasem zamiast tego, to jeszcze im się funduje umowy-zmowy CETA i TTIP, które jeszcze ich uczynią zupełnie bezkarnymi i legalnymi na lata, nadto odda im pełnięwładzy i to niekontrolowanej, pozwalając nadal pasożytować na Narodzie Polskim.

 

Podobnie zapewne będzie ze zwycięskim Trumpem - już okazującym się słabiutkim i niewyraźnym. Potwierdza to jego niechęć do "dobijania" Clintonowej - jeżeli tu można mówić o podkładaniu się Trumpa, to wobec korporacji - po to by to jednak na niego postawiły.

 

Efekt będzie ten sam: porządni Trumpa poprą, ale w takich okolicznościach, że  później trudno będzie się im wycofać z tego poparcia, kiedy wszystko zacznie iść na opak. Na to wszystko zaraz dolepi się do niego cała amerykańska patokracja i w końcu to ona będzie rządziła, nawet bezczelniej, jakby to robiła za Clintonowej.

Wojny może nie będzie, ale wtedy będzie pokój fałszywy - wielekroć gorszy w skutkach od wojny prawdziwej - takiej z bombami lecącymi na głowy i ruinami.

 

Tak jak w Polsce po roku PiS-u sprawa - przez same tylko "umowy międzynarodowe" można powiedzieć, że Polski już nie ma i nie zanosi się, żeby jeszcze kiedyś była, tak i z USA.

Oba kraje, kiedyś potężne wolnością teraz popadają w żelazne chomąta niewolników wypranych z wszelkiej własności i nadziei.

 

Tu i tu wchodzą w rachubę rzeczywiste spiski i zmowy oligarchów, kończące i demokrację i moralność w życiu publicznym" na rzecz najgorszego z faszyzmów - korporacjonizmu-syjonizmu-globalizmu i "rządem światowym" wyrodzonej z międzynarodowej na ponadnarodową, faszystowską ONZ reprezentującej już tylko światowych oligarchów, a bałamutne i utopijne ideologie - przeciw wolnym dotąd narodom świata.

 

W obu krajach nie ma być już prawa i sprawiedliwości. Ma już być tylko prawodawstwo czerpane "na prawie kaduka", czyli z mocy bezprawia, a z faktycznej woli aktualnych kacyków, czy układów trzymających władzę – ta odgórność jest zresztą typowo faszystowska, z całym „równaniem w dół” – w pierwowzorze ideologicznym było: „zrównać inteligenta z robotnikiem, „robotnika z chłopem, a chłopa z ziemią”.

 

To ta nadrzędność oligarchów w stanowieniu "praw" - zwykle ich przywilejów, a zarazem dyskryminacji tych nieuprzywilejowanych - choćby ich było 99% - choćby to było o rozwiązaniach do spodu nieludzkich, niemoralnych, wynaturzonych, głupich i niesprawiedliwych, manipulatorskich i kłamliwych - prowadzących wprost ku zagładzie ludzkości.

 

W obu przypadkach jedyna korzyść z opowiedzenia sie po stronie "dobrego gliny", że w przypadku wyboru "złego gliny" zło przychodzi od razu, zaś w przypadku "dobrego gliny" rozkłada się w czasie, a nadto jest bardziej niebezpieczne, bo i dotąd normalnych brudzi współodpowiedzialnością.

Jednak to "rozłożone" też zawsze wychodzi na złe, a może nawet gorsze. Znany jest mechanizm "powolnego gotowania żaby". - Powoli gotowana nie wyskoczy i się ugotuje, zaś wrzucona od razu do wody gorącej może się oparzyć, ale wyskoczy i przeżyje...

 

PiS, gdyby powiedział, że zmierza do zniszczenia Polski i Polaków tak, żeby się już nie podnieśli, to  na pewno by nie wygrał, nawet z tak tragicznie złym rywalem jak PO, które nie miało żadnych podstaw moralnych, żeby startować w wyborach.

 

Podobnie i Trumpem. Hilarię słusznie nazwał diabłem, ale wszystko na to wskazuje, że z niego ma wkrótce wyleźć większy.